Dawno się tu nie pojawiałam, jednak miałam kilka powodów.
Przez ostatnie dwa tygodnie temperatura na polu z dnia na dzień się podnosiła, a ja siedziałam w domu z anginą i zapaleniem zatok. Jednym słowem czas leciał, a ja nie miałam szans wykorzystać cudownej pogody i wypróbować wreszcie mojego aparatu. Jednak dziś po raz pierwszy od dłuższego czasu, wyszłam poza cztery ściany na świeże powietrze i nie mogłam przegapić okazji do zrobienia paru (600) zdjęć.
Oczywiście większość z nich nie nadaje się do publikacji, bo moje cudowne przyjaciółki, które są jednocześnie bardzo wyrozumiałe skróciły by mnie o głowę, dlatego podzielę się jedynie kilkoma.
* * *
Dziękuję im, że są, bo z nimi nigdy nie jest nudno, nigdy nie jest smutno,
(to ja uchwycona, gdy myślę, bo wbrew pozorom zdarza mi się)